Dziś MOnika Olejnik w swojej audycji rozmawiała z szefem BORu.
To co uderza w wywiadzie, to "odrzucanie" wiedzy o liscie pasażerów tupolewa jak gorącego kartofla.
Natomiast co do zabezpieczenia podróży już w Smoleńsku BOR czekał był na Lotnisku w Smoleńsku w liczbie dwóch "żołniezy" gdyż wizyta Prezydenta miała charakter nieoficjalny.
poniżej cytat:
""Ale czy tam BOR-owcy też byli od razu?
Marian Janicki:: Znaczy byliśmy, tak ale nie zabezpieczaliśmy.
Monika Olejnik:: Ale w tym sensie, że BOR-owcy widzieli, co robią Rosjanie, tak?
Marian Janicki:: Znaczytak, tak, no byliśmy cały czas tam, koledzy pomagali identyfikować zwłoki.
Monika Olejnik::Ale ci, którzy wcześniej byli, czy ci, którzy potem dolecieli?
Marian Janicki:: Nie, nie, ci co wcześniej byli, bo dolecieliśmy,
ja tylko z BOR doleciałem później, bo później przyleciał samolot z panem premierem Donaldem Tuskiem, w którym byłem na pokładzie, ja przyleciałem oddać, zobaczyć tą tragedię, pomodlić się za kolegów i ja tam byłem tylko.""
Szef Boru przyleciał się pomodlić a nie popracować.. .
Nasze służby identyfikowały zwłoki a Rosyjskie zabezpieczali dowody.. . Pełny profesjonalizm.
wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Szef-BOR-wizyta-prezydenta-w-Katyniu-nie-byla-oficjalna-ochroniarzy-bylo-dwoch,wid,12220307,wiadomosc.html
Takie mam wrażnie, że aby wyjaśnić minuta po minucie działanie służb polskich w związku z tragedią potrzeba chyba komisji śledczej.. . Bo dotąd nikt z pytanych -nawet Klich, udaje, że nie wiedział kto leci do Śmoleńska.. .
Ciekawe jest też to, kto zmienił status wizyty Prezydenta w Katyniu na nieoficjalną.